Dotarliśmy do etapu z chemikaliami. Potrzebne będą:
- papier ścierny o b.drobnej granulacji (240)
- lakier do drewna;
- pędzel
- pianka o grubości 4cm
- klej tapicerski
- nóż do krojenia pianki
Z lakieru jestem zadowolona, stosowałam go już przy dwóch meblach: odnawianym stołeczku i taborecie Bekvam z IKEA. Ciągle zostało go sporo, jest wydajny no i na razie się sprawdza. Po polakierowaniu pierwszą warstwą, warto przeszlifować wyschniętą powierzchnię drobnym papierem. Pomiędzy kolejnymi warstwami też można szlifować - ja się aż tak nie bawiłam.
tutaj świeżutka (kolejna) warstwa tuż po nałożeniu:
Lakier po wyschnięciu daje fajny, satynowy połysk - bardzo mi odpowiada. Namiastka politury, której położyć nie potrafię, ale kiedyś się wezmę....Lakierujemy co najmniej 3 razy - warstwy są naprawdę cieniutkie. Najbardziej starałam się na podłokietnikach, to rzuca się od razu w oczy.
W międzyczasie, kiedy nóżki schną pomiędzy kolejnymi warstwami lakieru, zabieramy się za piankę. Wydaje się (próba tyłka, a raczej trzech tyłków), że 4 cm spokojnie wystarczy i będzie wygodnie.
Przycinamy piankę do wymiaru siedziska z małym zapasem 1cm - u mnie wyszło dużo więcej i będę musiała piankę dodatkowo przycinać, ale o tym potem.
Do przycinania pianki można wziąć nożyk do tapet, ale równie dobrze sprawdzi się w tej roli szeroki nóż szefa kuchni :-)
Układamy piankę na siedzisku - sprawdzamy jak będzie najlepiej. Przygotowujemy się psychicznie do klejenia pianki.
Klej jest MEGA śmierdzidłem. Dobrze by było, gdyby ten etap zrobić poza domem - na balkonie lub w dobrze wietrzonym pomieszczeniu. Pamiętam, jak robiłam renowację swojego pierwszego podnóżka - kleiłam na szybko w w łazience, potem z niej uciekłam. Ciężko było, ale się dało. Klej jest elastyczny, znakomicie klei, więc kolejny raz zdecydowałam się na ten produkt. Do rozsmarowywania kleju najlepiej użyć narzędzia, które przeznaczone będzie na straty - u mnie wygryziony i już mocno zużyty pędzel. Nie chciałam się bawić rozpuszczalnikami, żeby go próbować ratować.
Po ułożeniu pianki, jak już się zdecydujemy w którym miejscu jest załamanie na siedzisku, składamy piankę na pół i odkładamy gdzieś pod ręką, na czas smarowania klejem. Klejenie najlepiej rozłożyć na 2 krótkie etapy - najpierw siedzisko potem oparcie.
Klejem smarujemy i pasy i drewno - szczególnie na rogach. Nie przesadzajmy z ilością kleju, żeby nie wyciekało przez pasy i bokami. Niewielka ilość kleju znakomicie przytrzymuje piankę w miejscu docelowym. Po nałożeniu kleju, nakładamy piankę, obciążamy i uciekamy na 20 minut.
Encyklopedie, które kiedyś chciałam wywalić, znakomicie się sprawdzają w roli obciążników.
Po 20 minutach możemy zabrać się do klejenia pianki do oparcia - tak jak poprzednio, smarujemy i pasy i trochę drewno, obciążamy i czekamy. Tutaj widać z jak dużym zapasem ucięłam piankę. Będę musiała to skorygować.
Dużymi krokami zbliżamy się do tapicerowania - będzie się działo....aż się boję.