poniedziałek, 28 maja 2012

Renowacja krzeseł - cz.VII - fine

Po "szczerbatku" poprawiłam technikę obijania skórą - wykonałam "kontrolne" naciągnięcie skóry zanim przybiłam ozdobne gwoździe.
Miejscami małe ćwieki schowały się pod tymi ozdobnymi, miejscami w trakcie pracy usuwałam je na bieżąco, a niektóre pozostały widoczne (szczególnie w narożnikach). Nie usuwałam ich z uwagi na ryzyko uszkodzenia delikatnej skóry.
 
Jedyne czego nie zmieniłam, to młotek - dalej się męczyłam z nieporęcznym narzędziem - paluchy niestety trochę ucierpiały ;-)
 
Udało się - jestem BARDZO zadowolona. Udało się opanować zmarszczki. Biedny "szczerbatek" w porównaniu do jego brata bliźniaka wypada dosyć mizernie. Mam za to uwiecznioną moją historię postępów w nauce :-))
 
.....i jeszcze prezentacja kilka ciekawych fragmentów: rama od spodu po zatruciu robali i zaklejeniu wszystkich kanałów woskiem. Cicho ...sza! na razie nie ma nowych dziur.Ufff?!!!

 
 ...fragment rzeźbienia na nodze,który był doklejany:
 ...zdjęcia poglądowe przed i po łataniu:
 ...fragment ramy przy tylnej nodze - jedne z najgłębszych kanałów po kołatkach:

wtorek, 15 maja 2012

Renowacja krzeseł - cz.VI - da capo al fine

Przyszła kryska na matyska. Zabrałam się w końcu za drugi, znacznie bardziej zniszczony egzemplarz.
Ocena stanu mebla:
- spore ubytki forniru na podłokietnikach, powiększone jeszcze przez uszkodzenia w transporcie
 
- odspojenia forniru i drobne ubytki w innych częściach mebla;
- odklejony fragment rzeźbienia na nodze - do przyklejenia
- BARDZO liczne dziury po kołatkach (do sprawdzenia aktywność drewnożerców, ale sypie się "mączka" więc robale do wytrucia);

Skrótowy opis prac renowacyjnych:
- odcięcie uszkodzonych części forniru na podłokietnikach - nie bawiłam się w małe wstawki, tylko równo odcięłam fornir na obu końcach;
- przymiarki nowego forniru (dąb jasny, już nie "wędzony" ;-)) - starałam się dobrać wzór usłojenia, żeby była kontynuacja, szersze paski po lewej, drobne paski po prawej - wykrojenie łatek zgodnie z biegiem usłojenia;
- przyklejenie wykrojonych łatek;


- po wyschnięciu kleju i odcięciu wycieków - wyszlifowanie łatek, szczególnie w miejscach łączenia (najpierw papier 100, potem 240);
- próba bejcy (bejca spirytusowa) - ponieważ "na stanie" miałam tylko orzech, rozrzedziłam ją odrobinę spirytusem i terpentyną - nie byłam zadowolona z efektu (na zdjęciu poniżej "pomiziana" bejcą lewa część); Do listy kolejnych zakupów dopisałam bejcę w kolorze jasny dąb.
 
- po bejcowaniu (bejca Dragon, dąb jasny) i po woskowaniu podłokietników (wosk w paście Starwax, kolor orzech) w końcu jestem zadowolona z efektów!!!! :D
- kolejne mozolne etapy - trucie robali i zaklejanie dziurek woskiem, trucie robali i zaklejanie (...)- uparte bestie jakoś zdychać nie chcą i pojawiają się nowe dziurki, a może coś przeoczyłam? (...)
- przyklejenie rzeźbienia na nodze - zamiast ścisku (nie dało rady go założyć w tym miejscu) zastosowałam taśmę papierową - mocno okręcając i dociskając przyklejony fragment:

- umycie reszty mebla wodą z detergentem i lekkie przeszlifowanie powierzchni wciąż mnie nie zadowalało - lekko się kleiło, czyżby pozostałości starych wosków? Starym dobrym sposobem wyszorowałam mebel wełną stalową 000 nasączoną denaturatem, "błotko" zbierałam ręcznikami papierowymi.
- po umyciu mebel już się nie klei, ale jest przesuszony i stracił patynę - dla nabrania żywszego koloru przejechałam całość gazowym wacikiem nasączonym w bejcy;
- dwukrotne woskowanie - mąż zazdrosny, że jego tyle nie głaszczę ;-)

- ostatni etap "chirurgii plastycznej" zostawiam sobie na deser - pokrycie nową skórą.....
Blog Widget by LinkWithin
//google analytics