czwartek, 23 lutego 2012

Renowacja krzeseł - cz. IV - łatanie dziur po kołatku

Zamiast kitu do drewna, którym kiedyś łatałam dziurki po kołatku w plecach szafy (tu:), kupiłam nowy produkt do przetestowania - wosk (w sprzedaży pałeczki lub taka kostka jak na zdjęciach). Kolor: dąb rustykalny.
Po wyjęciu "kostki" z opakowania uszczypnęłam kawałek i zaczęłam urabiać w palcach. Wosk musi się trochę rozgrzać, aż stanie się plastyczny. Uformowałam mini wałeczek o średnicy zbliżonej do dziurki w drewnie. Potem wcisnęłam/wkręciłam wałeczek tak głęboko jak tylko się dało i oderwałam maźnięciem pozostały kawałek - efekt bardzo obiecujący:

W głębszą i szerszą dziurkę najpierw wkręciłam wałeczek a potem ubiłam masę upychadłem kulkowym (narzędzie stomatologiczne, które głównie wykorzystuję do rzeźbienia w FIMO, jak widać bardzo przydatne w różnych dziedzinach :-) ; koszt narzędzia ok. 8-9zł). Czynność upychania wosku powtórzyłam, aż do całkowitego wypełnienia. 
Trochę tych dziurek mam do zalepiania, ale pacjent jest wyjątkowo cierpliwy.
Pamiętacie szpital chorych sprzętów z Akademii Pana Kleksa?! - chyba trafiłam na życiowe powołanie, skoro lekarzem dla ludzi już nie zostanę.... ;-)
C.D.N

poniedziałek, 20 lutego 2012

Renowacja krzeseł - uzupełnianie forniru cz.III

Krzesło zostało dokładnie umyte (woda + łagodny detergent, szczoteczka z miękkim naturalnym włosiem i ręczniki papierowe do natychmiastowego ścierania brudu).
 
Gdy wszystko wyschło, przeszlifowałam oparcie drobnym papierem ściernym. Po wygładzeniu oparcia zastanawiałam się przez moment, czy przyciemnić drewna bejcą, ale zrezygnowałam. 
Wtarłam pierwszą warstwę wosku... i tu pełna konsternacja i duże rozczarowanie. Łatki zrobiły się jeszcze ciemniejsze, nabrały głębi - powstały widoczne 2 "szczerby" na jasnym tle. Buuu! Wiedziałam, że tak będzie....:-(
 
Chociaż drewno gładkie i nic mu teraz nie dolega, szczerby drażnią mnie okropnie. Ciągle się waham:
- zaczynać od nowa ze zmienionym fornirem?
- zdjąć już nałożony wosk i zabarwić drewno bejcą spirytusową na ciemniejszy odcień i ponownie nałożyć wosk?
- czy zostawić?
Może gdybym chociaż wycięła finezyjny kształt łatek i pokusiła się o coś w rodzaju intarsji, efekt nie byłby taki dramatyczny? (taaak, gdyby ciocia miała wąsy....)
Ale jak już pisałam - na czymś się trzeba nauczyć :-( Mąż mówi, żebym zostawiła. Fotel miałby swoją "historię" - "Mój Szczerbatek". Może do salonu się nie nadaje, ale do sypialni? - jakoś można się przyzwyczaić. Jak skończę (doprowadzenie reszty drewna i siedziska do ładu) -  zadecyduję co z tym fantem zrobić. A Wy co radzicie?
Zajęłam się dziurkami po kołatkach. W każdą "psiknęłam" środek na robale (Fongitol). Igła do aplikacji środka z ochronnym kapturkiem to całkiem niezły wynalazek, ale nie wszędzie da się kapturek przyłożyć (zakarmarki i miejsca łączenia).
 
Zdejmowałam więc plastikowy kapturek i wprowadzałam samą igłę najgłębiej jak się da - trzeba uważać (jak przy każdej chemii), żeby nie prysnęło w oczy. Przejrzałam krzesło ze 3 razy, żeby żadnej dziurki nie ominąć. Mam nadzieję, że da to pożądany efekt - ewentualni nieproszeni goście zostaną wysłani do krainy wiecznych łowów.
Najwyższy czas zająć się siedziskiem. Skóra była krucha jak pergamin, zdejmowałam po kawałeczku. Na końcu zostały mi ozdobne, duże gwoździe tapicerskie do wyciągnięcia, uff jakoś poszło. Juty i wypełnienia nie będę wymieniać - wygląda bardzo przyzwoicie...i chociaż to nie końskie włosie (miałam taką nadzieję) a tylko trawa morska - zostaje bez zmian. C.D.N.

czwartek, 16 lutego 2012

Renowacja krzeseł - uzupełnianie forniru cz.II

Przycinanie dwóch warstw forniru wcale nie jest takie łatwe jak by się mogło wydawać. Stary fornir do miejsca przycięcia trzeba zdjąć/zdrapać/odciąć (technika dowolna, byle skuteczna), uważając, żeby nie naruszyć wyznaczonej linii nałożenia wstawki. Warto zaopatrzyć się w naprawdę ostry nożyk, cięcie w poprzek włókien może przysporzyć trudności.
Mniejszą wstawkę do przygotowanej "dziury" wykroiłam z arkusza forniru ostrymi nożyczkami (moje ukochane Fiskarsy które towarzyszą mi przy sutaszowaniu i innych robótkach ręcznych) i dopasowałam - tak mi było łatwiej, niż przebijać się równocześnie przez 2 warstwy.
Po nałożeniu wstawki warto nadmiar kleju zetrzeć wilgotną szmatką.
i dociskamyyyyy :-)
Po ściągnięciu ścisków,  nadmiar forniru na krawędzi delikatnie docięłam i doszlifowałam. Przejechałam też papierem ściernym po "licu" wstawek, żeby przede wszystkim wygładzić i wyrównać miejsca łączenia.
Efekt byłby fantastyczny gdyby nie jedna rzecz - wstawki wyraźnie odznaczają się kolorem. Trzeba było widocznie wziąć zwykły dąb, a mnie się wydawało, że będzie za jasny i kupiłam "dąb wędzony". Hmm. na czymś muszę się uczyć - czyli na własnych błędach.
Przystąpiłam do umycia części oparcia - najpierw woda z łagodnym detergentem, potem przetarcie watką nasączoną denaturatem, lekkie przeszlifowanie. Kolor docelowy jeszcze się zmieni - zależy co jeszcze zrobię przed wykończeniem. Ale z dwojga złego chyba lepsze mieć za ciemne, niż za jasne łatki? (tak się pocieszam).
Czas zająć się kolejnymi odspojeniami forniru....CDN...

środa, 15 lutego 2012

Renowacja krzeseł - uzupełnianie forniru cz.I

 
Te krzesła oczarowały mnie od pierwszego wejrzenia, zapytałam sprzedawcę w jakim są stanie i to co usłyszałam uspokoiło i uśpiło moją czujność. Naiwnie myślałam, że "do zrobienia" będzie tylko siedzisko. Zagłuszyłam cichy głos rozsądku, że to, co podejrzewam, że widzę na zdjęciu, to odszczypy forniru - przecież sprzedawca zapewniał, że mebel jest z pełnego drewna, nie fornirowany (przecież ja nie kupuję fornirowanych mebli). Meble przyjechały - piękne są, ALE... no właśnie....
Ocena stanu mebla:
1. konstrukcja stabilna - ufff! co za ulga
2. na oparciu z wierzchu ubytki forniru, spod spodu odspojony fornir - bardzo duża powierzchnia - fotele musiały być zalane.
3. siedzisko: skóra do wyrzucenia, juta w bardzo dobrym stanie, podkład  - chyba końskie włosie (do sprawdzenia przy wymianie) - ufff nie śmierdzi!
4. ślady po kołatkach: sprzedawca mówił że drewno zdrowe :-(; dziury do obserwacji (kołatek aktywny czy nie), ale z własnego doświadczenia wiem, że nie ma co lekceważyć (Fongitol w zapasie gotowy do użycia)
5. nieplanowane zakupy: fornir do uzupełnienia ubytków - małe arkusze A4, dostępne na "alledrogo".
Przygotowanie do pracy
Chcąc nie chcąc musiałam przygotować się teoretycznie do czekającej mnie niespodziewanej pracy. Bardzo gorąco polecam stronę profesjonalisty (tu:) - nie tylko o fornirowaniu ale także o myciu mebli, używanych narzędziach i materiałach - zbiór bardzo przydatnych informacji). 
Zakupiony fornir przyszedł bardzo szybko, więc entuzjazm nie zdążył ostygnąć, zabrałam się do pracy.
Nie myłam mebla przed uzupełnieniem forniru, przeczytałam, ze po wstawieniu i dopiero potem umyciu, kolor trochę się wyrówna. 
Do biegu, gotowi...start
Zanim przyszedł fornir zabrałam się za podklejenie odspojonego forniru. Użyłam Rakoll-u, rozsmarowując go cienką końcówką od nożyków dla majsterkowiczów, a przy głębszych odspojeniach - wysuwanym ostrzem noża do tapet (pozostałości kleju po pracy łatwo zmyć ciepłą wodą). 
 
Jak się okazało, niepotrzebnie podklejałam odspojenia na wierzchu - potem, fest przyklejone, musiałam z trudem zdzierać przy wykrajaniu kawałka na uzupełnienie - nauka na przyszłość. 
Po podklejeniu - założenie ścisków: najpierw na drewno dałam folię wykrojoną z grubej reklamówki (ku pamięci: kolorową stroną do zewnątrz, bo zabarwia wyciekający klej - mój błąd), potem kawałek drewna lub kawałków płyty pilśniowej) i cierpliwe czekanie na pierwsze efekty klejenia...
Po zdjęciu ścisków - nadmiar kleju zamienił się w elastycznego gluta - do delikatnego usunięcia nożykiem.
Pierwsze koty za płoty...
Zakupiony fornir starałam się dopasować kolorystycznie i ułożyłam zgodnie z usłojeniem. Wykrajany kawałek i pozostały arkusz umocowałam papierową taśmą do oparcia. Wykrajanie uzupełnienia przebiega przez 2 warstwy - nową i starą, wtedy jest pewność, że wstawka będzie idealnie pasować.
CDN :-)
Blog Widget by LinkWithin
//google analytics