piątek, 12 marca 2010

Maszkarony ze starego teatru

Lampa mnie zaczarowała, od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam, że muszę ją mieć, choćbym miała nie jeść przez miesiąc (ach, ta grzeszna żądza posiadania)! Ma coś w sobie takiego, że trudno przejść obok obojętnie. Maszkarony nadają jej charakter starej dekoracji teatralnej, uwielbiam ten klimat, aczkolwiek nie planuję w domu mieć ani teatru, ani muzeum ;-)
Miłość do takich przedmiotów wyniosłam głównie z filmów kostiumowych, które UWIELBIAM - począwszy od "Niebezpiecznych związków" (Glen Close, John Malkovich), a skończywszy na "Upiorze w operze" (Charles Dance i Burt Lancaster).
Parę słów o maszkaronach. Lubię ten motyw i w architekturze i w przedmiotach codziennego użytku. Kto był w Krakowie to wie jak wyglądają jedne z najsłynniejszych maszkaronów w Polsce. Warto przypomnieć definicję, za słownikiem Kopalińskiego:
maszkaron, maskaron, plast. motyw dekoracyjny w kształcie stylizowanej głowy ludzkiej a. na pół zwierzęcej, o groteskowych rysach i zazw. zawiłych splotach włosów. Etym. - wł. mascherone 'jw.; morda, pysk' zgrub. od maschera 'maska; poza; bileter teatr.'
Wracając do zaczarowanej lampy... najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem, czy działa, bo w domu nie miałam nafty, a już się chwalę całemu światu. Postrzelona i w gorącej wodzie kąpana - cała ja.

Życzę wszystkim udanego weekendu i dużo radości, ciepła i słońca.

I na specjalne życzenie mojego syna: "Aleks i Lampa Alladyna" (wiem, wiem, lampa alladyna trochę inaczej wyglądała ;D)
Blog Widget by LinkWithin
//google analytics