Zakupiłam opalarkę firmy "noname" za 40zł w markecie budowlanym i jestem zadowolona z wczorajszych prac renowacyjnych. Na zdjęciu inauguracja... Farba miejscami odchodzi grubymi kilkuwarstwowymi płatami, czasem jednak trzeba się namęczyć, najbardziej trzyma najstarsza zielonkawa farba.
Podgrzać troszkę i szpachelką, podgrzać troszkę i szpachelką...Pierwsze nieudolne podgrzania kończyły się przysmażeniem drewna, zalecam więc na początek skubać kawałek nie widoczny dla oczu, niekoniecznie oparcie ;-) Śmiesznie było, bo najpierw pomyślałam, że ktoś w okolicy piecze ciasto - taki ładny zapach a dopiero potem zobaczyłam, że to moje drewno przykopciłam.
Drewno zdrowe, buk, jestem zadowolona z efektu, niestety jest to okropnie czasochłonne a u mnie z czasem prywatnym na przyjemności jest krucho. Rezultat 3 godzinnych prac: częściowo oskrobane oparcie, z grubsza ściągnięta warstwa z nóżek, ale bez wgłębień. Nad wgłębieniami trzeba dużej pracować, szpachlówka słabo się nadaje, próbowałam kuchennym nożem. Czas pokaże jak jest najlepiej.
Do kompletu polecam jeszcze zakupić puszkę bondexu - chemicznego świństwa do usuwania farby.
OdpowiedzUsuńCzęsto pomaga tam, gdzie opalarka nie daje rady - zwłaszcza w zagłębieniach.
Pozdrawiam,
nihiru