poniedziałek, 20 lutego 2012

Renowacja krzeseł - uzupełnianie forniru cz.III

Krzesło zostało dokładnie umyte (woda + łagodny detergent, szczoteczka z miękkim naturalnym włosiem i ręczniki papierowe do natychmiastowego ścierania brudu).
 
Gdy wszystko wyschło, przeszlifowałam oparcie drobnym papierem ściernym. Po wygładzeniu oparcia zastanawiałam się przez moment, czy przyciemnić drewna bejcą, ale zrezygnowałam. 
Wtarłam pierwszą warstwę wosku... i tu pełna konsternacja i duże rozczarowanie. Łatki zrobiły się jeszcze ciemniejsze, nabrały głębi - powstały widoczne 2 "szczerby" na jasnym tle. Buuu! Wiedziałam, że tak będzie....:-(
 
Chociaż drewno gładkie i nic mu teraz nie dolega, szczerby drażnią mnie okropnie. Ciągle się waham:
- zaczynać od nowa ze zmienionym fornirem?
- zdjąć już nałożony wosk i zabarwić drewno bejcą spirytusową na ciemniejszy odcień i ponownie nałożyć wosk?
- czy zostawić?
Może gdybym chociaż wycięła finezyjny kształt łatek i pokusiła się o coś w rodzaju intarsji, efekt nie byłby taki dramatyczny? (taaak, gdyby ciocia miała wąsy....)
Ale jak już pisałam - na czymś się trzeba nauczyć :-( Mąż mówi, żebym zostawiła. Fotel miałby swoją "historię" - "Mój Szczerbatek". Może do salonu się nie nadaje, ale do sypialni? - jakoś można się przyzwyczaić. Jak skończę (doprowadzenie reszty drewna i siedziska do ładu) -  zadecyduję co z tym fantem zrobić. A Wy co radzicie?
Zajęłam się dziurkami po kołatkach. W każdą "psiknęłam" środek na robale (Fongitol). Igła do aplikacji środka z ochronnym kapturkiem to całkiem niezły wynalazek, ale nie wszędzie da się kapturek przyłożyć (zakarmarki i miejsca łączenia).
 
Zdejmowałam więc plastikowy kapturek i wprowadzałam samą igłę najgłębiej jak się da - trzeba uważać (jak przy każdej chemii), żeby nie prysnęło w oczy. Przejrzałam krzesło ze 3 razy, żeby żadnej dziurki nie ominąć. Mam nadzieję, że da to pożądany efekt - ewentualni nieproszeni goście zostaną wysłani do krainy wiecznych łowów.
Najwyższy czas zająć się siedziskiem. Skóra była krucha jak pergamin, zdejmowałam po kawałeczku. Na końcu zostały mi ozdobne, duże gwoździe tapicerskie do wyciągnięcia, uff jakoś poszło. Juty i wypełnienia nie będę wymieniać - wygląda bardzo przyzwoicie...i chociaż to nie końskie włosie (miałam taką nadzieję) a tylko trawa morska - zostaje bez zmian. C.D.N.

8 komentarzy:

  1. Bestyjeczko, bardzo się cieszę!!! Nawet jeśli nigdy w życiu nie podejmę się renowacji, to nie zmienia faktu, że uwielbiam czytać Twoje poradniki - jesteś mistrzynią w teorii i praktyce. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milenko: mistrzyni - to może kiedyś będę :-) na razie raczkuję. Ale dziękuję!

      Usuń
  2. Kochana, długo sie zastanawiałam co Ci poradzić w kwestii tych łatek... i nie wiem nadal- z jednaj strony to rzeczywsićie historia i mozna je tak zostawić, a z drugiej wiem jaką jesteś perfekcjonistką i czy Cię to nie będzie jednak drażnić??
    ciekawa jestem jaką decyzję podejmiesz♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle się zastanawiam, ponieważ mam co robić, decyzja odwleka się w czasie.

      Usuń
  3. Wspaniale obserwować( czytać) Cię w akcji ;-). Ja bym fotel zostawiła bez wymiany forniru. Strzelać z niego nie będziesz ;-). Z fotela znaczy się ;-). Tak jak mówi mąż - będzie miał historię. Przecież fornir nałożony jest wzorowo, tylko się ciutek z kolorem niedopasowałaś. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olu za słowa wsparcia - "ciutek z kolorem" wywołał u mnie uśmiech od ucha do ucha :-) Pewnie, że mi się nie chce tego zrywać.

      Usuń
  4. Prześwietny blog i kapitalny poradnik. Właśnie chcę samodzielnie wziąć się za swój kredens i szukam nie tylko inspiracji ale i takich kopalni wiedzy. Dziękuję i proszę o więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ dawno u Ciebie nie gościłam! Tak sobie taraz wstecznie czytuję Twoje posty ;-)
    Ale muszę zrobić: niu, niu! Bez okularków ochronnych taką ble truciznę wlewasz? Mam ten sam środek i czasami niekontrolowanie psika jak zatkana dziurka w drewnie. Lepiej uważać!
    No. to uwaga: ciocia dobra rada ;-)))
    A teraz lecę dalej podziwiać ;-)

    OdpowiedzUsuń

Blog Widget by LinkWithin
//google analytics