środa, 7 października 2009

Odświeżanie stolika - cz.III zmywanie kleju

Nie za wiele zdziałałam na polu renowacji, czas ciągle ucieka mi przez palce. Nie wiem jak dziewczyny znajdują tyle czasu na tworzenie tych cudeniek, które obserwuję na blogach...
Pod metalowym blatem była gruba skorupa zaschniętego kleju. Zastanawiałam się czy go szlifować, czy próbować zmyć. Na szczęście zaczęłam od próby mycia. Nawilżyłam szmatkę ciepłą wodą i pocierałam. Klej zaczął się delikatnie rozpuszczać, śmierdząc przy tym niesamowicie. To na 99,9% klej kostny, ma specyficzny zapach. Plusem jest to, że super się zmywa ciepłą wodą. Początkowo męczyłam się szmatką, potem poszłam do rozum do głowy, wzięłam starą szczotkę do czyszczenia paznokci i wyszorowałam blat do czysta. Klej rozpuszczając się tworzy białawą pianę, którą ścierałam ściereczką. Cały wieczór z głowy. Po zmyciu czysta sklejka:Przyszły też zamówione nogi, kółeczka i narzuta, wszystko w jednym czasie. Ucieszyłam się tak, jakby odwiedził mnie św. Mikołaj :-) Rozpakowałam niecierpliwie paczki. Nogi bardzo ładnie wytoczone, kółeczka mają kielich trochę za szeroki w stosunku do nóżki, będę musiała wlać do środka trochę żywicy, żeby je spasować. Póki co nogi zabejcowałam szybciutko. Będę musiała bejcować 2 razy, bo kolor słabo chwycił.
Odwiedziłam też hurtownię tapicerską. Sprężyn na sofę nie mieli, w ogóle to pan z powątpiewaniem patrzył na mnie jak na wariatkę: "pani sama chce te sprężyny wiązać?" Podobno w moim mieście tapicerów, którzy "bawią się" w wiązanie sprężyn jest 2 (słownie dwóch!), reszta wszystko robi na piankach - szkoda im czasu. Sprężyny muszę poszukać u złomiarza, zamówić u rzemieślnika lub próbować wyprostować sama w imadle....czarno to widzę. Aaaa...i trawy morskiej też nie dostanę tak łatwo - tylko na specjalne zamówienie.

7 komentarzy:

  1. No, no czeka Cię nie lada wyzwanie ! Ale co tam, dla Nas małych kobietek; tapicerka niegroźna. Buziol

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci,że stolik dużo zyskał teraz,czekam na ciąg dalszy...a,że nie masz dużo czasu na wszystko to się nie dziwie,stolik,otomana,krzesła,sofy....kobieto i tak Cię podziwiam za zapał i znajdowanie na to czasu!
    I taka mała prywata co do szkieł o których pisałam ostatnio na blogu.Mam ogromną prośbę-mogłabyś cyknąć zdjęcie(w wolnej chwili)-bardzo jestem ciekawa jak wyglądają w rzeczywistości,bo na zakup prawie się zdecydowałam.
    pozdrawiam ciepło i czekam na cd. prac :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nonono stolik dostał nowe życie normalnie!
    Ciekawa jestem jak sprawa spręzyn się potoczy! Cały czas jestem pod wrazeniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kibicuję Ci mocno. Czekam z zapartym tchem na rozwój sytuacji. Mam nadzieję że z tą sofą jakoś sprawa si rozwiąże. Mnie temat mocno przeraża i nie podjęłabym się tego zadania. Ale jak przetrzesz szlaki to kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tiaaa... skąd ja to znam. Uwielbiam, gdy idę do sklepu z jakimś sprzętem, powszechnie uważanym za męski i jestem częstowana dobrotliwymi uśmieszkami panów sprzedawców. Patrzą jakby chcieli powiedzieć "Kobieto, co ty tu robisz, co ci się wykluło pod kopułą?"
    Żenada.
    A ottomany nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OJ, Jaki postęp! Skąd się bierze takie kształtne nogi? Czekam z niecierpliwością na ciag dalszy otomany....

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam nakład pracy jaką wkładasz w odnawianie mebli i bardzo jestem ciekawa ciągu dalszego.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Blog Widget by LinkWithin
//google analytics