W przerwie wyciągania gwoździ zabrałam się do zmywania "mazidła" z nóżek sofy. Potraktowałam to denaturatem i wełną stalową - pięknie się zaczyna zmywać.
Mazidło wymaga częstego zmieniania gałganka. Dosyć dużo razy trzeba zmywać, żeby dotrzeć do drewna.
Po zmyciu - drewno w kolorze buraczkowo-brązowym. Gotowe do przeszlifowania.
Detale - zapchane mazidłem. Widać dziurki po kołatku.
Świeżo po zmyciu, bardzo ładne rzeźbienie, warto było się pomęczyć.
Witam. Jakieś postępy w pracy z sofą? Naprawdę Ci kibicuję i nie mogę się doczekać następnego odcinka. Ciekawe jak z tego wybrniesz bo to tak jakby ślepy zaułek bo będziesz musiala odtworzyć całą tapicerkę i nadać odpowiednie kształty! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...:-) wszystko w swoim czasie. Z powodów wakacyjnych nie miałam kiedy, więc na razie postępów brak, a i tak dysponuję tylko odrobiną wolnego czasu w weekendy. Więc wszystko idzie mozolnie, ale mam na dzieję będzie do przodu.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńjak się zakończyła praca z sofą? Bardzo ciekawa jestem dalszych prac, właśnie stoję przed takim samym wyzwaniem.
Edyto, muszę Cię zmartwić, zostały mi tylko nogi. Z powodu wymaganych prac instalacyjnych szkielet sofy został przeniesiony na zewnątrz i warunki atmosferyczne tak podziałały, że się szkielet skręcił i rozpadł, nie było czego ratować. Zostawiłam nogi, żeby sobie zrobić podnóżek...
OdpowiedzUsuń