Po "szczerbatku" poprawiłam technikę obijania skórą - wykonałam "kontrolne" naciągnięcie skóry zanim przybiłam ozdobne gwoździe.
Miejscami małe ćwieki schowały się pod tymi ozdobnymi, miejscami w trakcie pracy usuwałam je na bieżąco, a niektóre pozostały widoczne (szczególnie w narożnikach). Nie usuwałam ich z uwagi na ryzyko uszkodzenia delikatnej skóry.
Jedyne czego nie zmieniłam, to młotek - dalej się męczyłam z nieporęcznym narzędziem - paluchy niestety trochę ucierpiały ;-)
Udało się - jestem BARDZO zadowolona. Udało się opanować zmarszczki. Biedny "szczerbatek" w porównaniu do jego brata bliźniaka wypada dosyć mizernie. Mam za to uwiecznioną moją historię postępów w nauce :-))
.....i jeszcze prezentacja kilka ciekawych fragmentów: rama od spodu po zatruciu robali i zaklejeniu wszystkich kanałów woskiem. Cicho ...sza! na razie nie ma nowych dziur.Ufff?!!!
...fragment rzeźbienia na nodze,który był doklejany:
...zdjęcia poglądowe przed i po łataniu:
...fragment ramy przy tylnej nodze - jedne z najgłębszych kanałów po kołatkach:
Pięknie odnowiłaś krzesło i jeszcze te ozdobne ćwieki:)
OdpowiedzUsuńpiękne to krzesło:)) szkoda gadać, napracowałaś się
OdpowiedzUsuńTe małe robale zawsze narobią dużo szkód.
OdpowiedzUsuńTaka renowacja to duuużo cierpliwości, podziwiam.
Pięknie wyszło
Oglądam z zapartym tchem. Rewelacja!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno po prostu jestes thebest! krzesło wyglada idealnie!
OdpowiedzUsuńa szczerbatek też maswój urok... no i historię♥
efekt fenomenalny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi imponujesz swoją skrupulatnością i sprawnością rączek. Efekt godny profesjonalnego renowatora, w każdym razie serca i potu nie żałowałaś :) Ściskam i gratuluję sukcesu, za masowe wymarcie robali trzymam kciuki i czekam na cd. renowacji.
OdpowiedzUsuńA Waszą kuchnię już sobie "oglądam" i próbuję się przekonać do tej mijanki. Na razie faktycznie na pierwsze wejrzenie "ubojnia", ale wierzę,że całość będzie dopieszczona i nabierze elegancji :)))Kibicuję, pozdrawiam, Lewkonia :)
Rewelacyjnie i choć wiem ,że to wcale nie taka łatwizna, na Twoich zdjęciach wykonanie nie wygląda tak koszmarnie trudno.Ja kiedyś bawiłam się w przemianę krzeseł, ale coraz bardziej nachodzi mnie ochota na ponowna ich zmianę .
OdpowiedzUsuńciekawy blog- gratuluję!
OdpowiedzUsuńja także uwielbiam stare meble i nawet próbuję sił w ich odnawianiu- jednak nie mam tyle cierpliwości co Ty:)
Bardzo fachowo wszystko prezentujesz,można się dużo nauczyć.Podziwiam i będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś-wróććććććććć!!!!!!Buziolki-aga
OdpowiedzUsuńCześć Aga! jesteś pierwszą osobą z blogowego świata, która zainteresowała się moim zniknięciem ;-) Dziękuję Ci za pamięć! Na "usprawiedliwienie" mam tylko to: zostałam ponownie mamą. Mój miesięczny synek - Leon, pochłania 100% czasu. Siłą rzeczy nie dam rady blogować ani zaglądać do Ciebie, ani do innych dziewczyn :-(( ale kieeeedyś nadrobię, tylko "cycu" trochę podrośnie.
UsuńWitaj Kochana,,
OdpowiedzUsuńStanowczo mało mi ciebie !
Uściski ślę i dzięki za odwiedziny
Dopiero dzisiaj sprawdziłam Twoja odpowiedź.Ślę więc moc serdeczności i siłłł!!Ogromnie sie cieszę twoim szczęściem.!!!Buzioli moc!!!!!!!!!-aga
OdpowiedzUsuńO rany. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Na Twoim blogu jestem pierwszy raz przez przypadek. Wpisałam "wymiana forniru" i wyskoczyło. Wiem, że jesteś teraz bardzo zajęta, ale mam nadzieję, że wrócisz do swoich prac. Są rewelacyjne!!!! pozdrawiam, i czekam na więcej. Beata
OdpowiedzUsuńWitaj! :) bardzo by mi było miło gdybyś dołączyła do nas na linkowej imprezie, wszystkie blogerki diy, wnętrzarskie, kulinarne itd mogą wrzucać linki do swoich najciekawszych postów dzięki czemu inni odwiedzający będą mogli je obejrzeć. Zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Witaj Bestyjeczko :)
OdpowiedzUsuńJestem TU pierwszy raz i wypadało się przywitać ;)
Twoje porady napawają optymizmem i kiełkuje w głowie pewna myśl... Ale poczekam aż wrócisz. Mam nadzieję, że Leoś rośnie zdrowo i już lada dzień mamusia będzie miała więcej wolnego czasu :)
Cieplutko pozdrawiam :)
Witaj, poszukuję pomysłów jak odnowić stary kufer - tak trafiłam na Twojego bloga. Przy tej okazji, chcę zapytać, jak sobie poradziłaś z tymi dziurami po kołatkach? Czy zabezpieczałaś jakimś preparatem "otwory" na wypadek gdyby były jakieś larwy? Będą to dla mnie cenne informacje. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWitaj Ebi, w otwory lałam środek owadobójczy. Podpowiedzi tu:http://nowydomwstarymstylu.blogspot.com/2010/01/na-pomys-tematu-wpisu-wpadam-dzieki.html i tu:http://nowydomwstarymstylu.blogspot.com/2012/02/renowacja-krzese-uzupenianie-forniru_20.html i tu: http://nowydomwstarymstylu.blogspot.com/2010/09/nie-miaa-baba-kopotu-zabraa-sie-za.html
UsuńPozdrawiam i zapraszam zawsze w odwiedziny.
Bardzo dziękuję :)
Usuń