Jak się okazało obijanie skórą to wyższa szkoła jazdy. Z materiałem dawałam sobie radę, tutaj jest o niebo trudniej - efekt amatorskich umiejętności w połączeniu z dosyć delikatną skórą. Ale po kolei.
Po załataniu dziur, "wygłaskałam" krzesło po dwukrotnym woskowaniu - efekt bardzo zadowalający. Posiadałam 2 kawałki dosyć grubej, lakierowanej i tłoczonej skóry, ale nie zdecydowałam się na nią - głównie ze względu na kolorystykę (jeden kawałek koniakowy, drugi złotooliwkowy - więc nic do pary). Zakupiłam więc 2 ciemnozielone płaty (prawie czarne) skóry cielęcej - bardzo mi się spodobała. Trudno mi było ocenić, czy nadaje się na obicie czy nie. Nie mam w tym praktyki.
Przed położeniem skóry - podłożyłam na jutę cienką ovatę i przeszyłam delikatnie dookoła lniana nitką, żeby się nie przesuwała i nie rolowała.
Wycięłam z papieru pakowego "model" siedziska i przycięłam skórę z zapasem na podwinięcie. Gwoździe ozdobne kupiłam w markecie budowlanym.
Najpierw przybiłam kilka ćwieków z przodu, potem, po naciągnięciu z tyłu ramy i sukcesywnie przybijałam raz z przodu raz z tyłu. Skórę podwijałam, na zaokrągleniach podwinięcia trzeba było nacinać w literę V, żeby dobrze się układała. Trudno mi było utrzymać dyscyplinę równych odstępów między ćwiekami. Nie było też mowy o poprawkach, skóra na tyle delikatna, że ulegała uszkodzeniu. Nie zrobiłam także żadnego"kontrolnego" naciągnięcia skóry przed dobijaniem ćwiekami. Efekt jest taki, że pozostająca skóra do naciągnięcia na koniec znalazła się w przednich narożnikach (idąc od tyłu łukiem) i tam zrobiły się najgorsze zmarszczki.
Nie jestem zachwycona, ale całkiem niezadowolona też nie jestem (w końcu do debiut, ale trochę duma ucierpiała :D) - ot, ujdzie w tłumie?
Do roboty zostaje drugie krzesło - zaczynam cykl od nowa. Jest dużo bardziej zniszczone, ale tym razem zmienię dwie rzeczy - fornir na jaśniejszy (zakupiłam odpowiedni "dąb") i druga rzecz - spróbuję naciągnąć skórę w 4 strony na ramie, przybijając ją kontrolnie, a dopiero potem nabiję właściwe ćwieki - zobaczę co z tego wyjdzie. Jeszcze jedna sprawa - muszę sobie zmienić młotek, ten który mam jest wyjątkowo nieporęczny, nie ma nic wspólnego z tapicerowaniem, ciężko było mi więc naciągnąć skórę, przytrzymać ćwieka w miejscu docelowym i jeszcze dobić go tym młotkiem. Brakowało trzeciej ręki. Hmmm.
tak czy owak, efekt świetny - w porównaniu z tym, co było, widać, ile pracy i serca włożyłaś :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń...serca i nerwów :-) Dzięki za miłe słowa i odwiedziny. Pozdrawiam!
Usuńjesteś moim guru i nic tego nie zmieni, nawet malutkie, niedostrzegalne zmarszczki!
OdpowiedzUsuńAlez Ty masz odwagę! moim njawyższym osiagnieciem jest na razie pomalowanie na biało bez tzw. zlewek... długa droga przede mną...ale amm do czego dążyć- buziaczki♥
jak usłyszałam od przyjaciółki - małe zmarszczki - a któż ich nie ma? fotel stary to zmarszczki są bardzo na miejscu :-) Dziękuję za kibicowanie... ja Tobie, a ty mi :D Nie ma to jak kobita z młotkiem czy pędzlem w ręku.
UsuńAsiu efekt nie tylko ujdzie ale jest wprost rewelacyjny. Jestem zachwycona wyglądem meble. Ale wiadomo jak Twoja " duma ucierpiała " to koniecznie musisz wykonać te ruchy kontrolno - kontrolujące skórę. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńWesołych i rodzinnych Świąt!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomaszowa
Podziwiam, tapicer z Ciebie pierwsza klasa, piąteczka za cierpliwość:)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest dla mnie błogosławieństwem hehe, również interesuje się odnawianiem mebli :) już niedługo krzesło i fotel ludwik pójdą pod ostrzał :)
OdpowiedzUsuńGenialnie to wyszło :)
OdpowiedzUsuńzawsze wycina się odrobinę mniejszą skórę ,oliwi i przyciąga,podbija/u ciebie-gwoździe/,sprawdza czy nie ma fałd,jak są-za duża skóra.i dopiero wbija ćwieki:tyle fachowiec/mąż osobisty/
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba,a z rad co do renowacji drewna sami skorzystamy ;)
Jak masz problem tapicerski pisz:jawora@autograf.pl
Pozdrawiam.
Piękne krzesla
OdpowiedzUsuńpękam z zazdrości, że potrafisz takie cuuuuda :) zapraszam do mojego świata. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://bibelotyiszpargaly.blogspot.com/
wspaniały efekt!!bardzo się cieszę że natrafiłam na Twój blog:)widzę tu mnóstwo inspiracji!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Bardzo ładnie Ci wyszły krzesła :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy jeszcze skórą nie obijałam ale domyślam się, że nie jest to prosta sprawa.
Zapraszam do siebie http://truskawkownia.blogspot.com/
Pozdrawiam! Agata
krzesło prezentuje sie bardzo elegancko! podziwiam :) gdzie mozna taka skore do tapicerowania zakupic?
OdpowiedzUsuńSwoje kawałki skór kupowałam na allegro, są sprzedawcy handlujący resztkami, można wyrwać odpowiedni kawałek za niewielką kwotę.
Usuń