Ocena stanu mebla:
- spore ubytki forniru na podłokietnikach, powiększone jeszcze przez uszkodzenia w transporcie
- odspojenia forniru i drobne ubytki w innych częściach mebla;
- odklejony fragment rzeźbienia na nodze - do przyklejenia
- BARDZO liczne dziury po kołatkach (do sprawdzenia aktywność drewnożerców, ale sypie się "mączka" więc robale do wytrucia);
Skrótowy opis prac renowacyjnych:
- odcięcie uszkodzonych części forniru na podłokietnikach - nie bawiłam się w małe wstawki, tylko równo odcięłam fornir na obu końcach;
- przymiarki nowego forniru (dąb jasny, już nie "wędzony" ;-)) - starałam się dobrać wzór usłojenia, żeby była kontynuacja, szersze paski po lewej, drobne paski po prawej - wykrojenie łatek zgodnie z biegiem usłojenia;
- przyklejenie wykrojonych łatek;
- po wyschnięciu kleju i odcięciu wycieków - wyszlifowanie łatek, szczególnie w miejscach łączenia (najpierw papier 100, potem 240);
- próba bejcy (bejca spirytusowa) - ponieważ "na stanie" miałam tylko orzech, rozrzedziłam ją odrobinę spirytusem i terpentyną - nie byłam zadowolona z efektu (na zdjęciu poniżej "pomiziana" bejcą lewa część); Do listy kolejnych zakupów dopisałam bejcę w kolorze jasny dąb.
- po bejcowaniu (bejca Dragon, dąb jasny) i po woskowaniu podłokietników (wosk w paście Starwax, kolor orzech) w końcu jestem zadowolona z efektów!!!! :D
- przyklejenie rzeźbienia na nodze - zamiast ścisku (nie dało rady go założyć w tym miejscu) zastosowałam taśmę papierową - mocno okręcając i dociskając przyklejony fragment:
- umycie reszty mebla wodą z detergentem i lekkie przeszlifowanie powierzchni wciąż mnie nie zadowalało - lekko się kleiło, czyżby pozostałości starych wosków? Starym dobrym sposobem wyszorowałam mebel wełną stalową 000 nasączoną denaturatem, "błotko" zbierałam ręcznikami papierowymi.
- po umyciu mebel już się nie klei, ale jest przesuszony i stracił patynę - dla nabrania żywszego koloru przejechałam całość gazowym wacikiem nasączonym w bejcy;
- dwukrotne woskowanie - mąż zazdrosny, że jego tyle nie głaszczę ;-)- ostatni etap "chirurgii plastycznej" zostawiam sobie na deser - pokrycie nową skórą.....
Bestyjeczko! O Wielka Bestyjeczko! Czytać Twoje opisy przywracania mebli do życia to poezja. Takie to wszystko proste i oczywiste - hehehe. Z tym dopieszczaniem męża to się popraw kochana- tylko może bez wełny stalowej i denaturatów :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle mi posłodziłaś, nie muszę cukru do kawy sypać ;-) Z dopieszczaniem męża to muszę się zastanowić, może lubi druciakiem po plecach? ;-P Uściski!
Usuńpodziwiam :)
OdpowiedzUsuńa dziękuję! :-)
Usuńno własnie o tym myślałam, gdy pisałam " gdybym była Bestyjeczką"... po prostu ideał, a podłokietniki wygladają jakby tak miało byc...
OdpowiedzUsuńpodpisuję się obiema rencyma pod postem Mileny...♥
Tak, podłokietniki tym razem mi wyszły. Jak tak patrzę na "szczerbatka" to myślę, że też by się tam takie przydały, ale nie mam sumienia zdzierać i zaczynać od początku :-(
Usuńcuda:)) naprawdę, ileż czasu na to poświęciłaś? Satysfakcja w pełni uzasadniona; pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńTrudno policzyć czas, bo to z doskoku. Dłubanki popołudniowo-wieczorne. Pełna satysfakcja tylko, jeżeli uda mi się położyć skórę bez zmarszczek ;-)
Usuńuda się, jestem pewna, że masz juz szczegółowy plan:-))
UsuńNiesamowita przemiana, łatki na podłokietnikach świetnie dopasowane:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, z łatek jestem dumna - pierwsze moje udane "fornirowanie". Pozdrawiam serdecznie!
UsuńAśku! Zdolna BESTIA z Ciebie :) A mąż musi jeszcze trochę poczekać, jak widać Ty uwielbiasz pieścić stare i popsute :)))))))))
OdpowiedzUsuńStare i popsute - chyba mu przeczytam ten komentarz hyhyhyhy
UsuńA juz miałam wysyłac list gończy za Tobą....gdyz zanikłaś.Krzesło jednak Cie tłumaczy....Pozdrówka ciepłe!!!!!!-aga
OdpowiedzUsuńOj nie tylko krzesło mnie tłumaczy, ale długo by pisać :-) Uściski!!!!!
UsuńOperacja fotel-w pełni udana żołnierzu:)fantastyczny opis a efekt w 100%rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńSpocznij na razie nie było :D Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!!!! :-)
UsuńPierwsza klasa !
OdpowiedzUsuńCudeńko! Muszę wziąć przykład z Ciebie, pracusiu i zacząć kończyć moje krzesełka :) A wystarczy tylko wyszlifować, wypolerować, pomaziać... takie duperele, nie to, co u Ciebie :))) Ale albo mi pogoda przeszkadza ( do wyboru- za zimno, za gorąco) albo głowa boli,albo przemarsz wojsk, he, he, he ... :))) Buziaczki!
OdpowiedzUsuńkawal pieknej roboty :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne są te ćwieki ! Ile wynosi - szacunkowo - koszt całkowity odnowy krzesła ?
OdpowiedzUsuńPiękna robota, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńA co do "zaklejanie dziurek woskiem" czy mogłabyś coś więcej napisać? Bardzo jestem ciekawa ponieważ mam podobny problem i chciałabym skorzystać z Twojej metody:-)
dziękuję i pozdrawiam