środa, 22 września 2010

Stolik orientalny II - najszybszy lifting pod słońcem

Gdy zobaczyłam stolik na alledrogo, stwierdziłam, że mógłby stanowić parę do poprzedniego odnowionego w skórze. Wymiary pasowały idealnie, a styl? - owszem, z nutą orientu, która ciągle gdzieś się u mnie powtarza.
Bez odnawiania stolik i tak służyłby wiernie do różnych "ulubionych lubień" - kawa & książka, czasem szachy. Postanowiłam jednak zrobić szybki lifting, co wyszło chyba "na zdrowie".Do odczyszczenie mosiężnej powierzchni użyłam już sobie znanego środka. Nie obyło się bez szorowania wełną stalową nr 0. Stolik posiadał bardzo brzydką plamę, widać ktoś trzymał na nim kwiatka, bo korozja odpowiadała rozmiarowi dużej doniczce.
Pod warstwą "patyny" czy brudu (jak zwał tak zwał) ukazywał się powoli piękny wzór, szczególnie zachwyciły mnie obrzeża.
Po skończonym super szybkim odnawianiu chałupniczą metodą, blaciki błyszczą się jak psu...hehe. Z czasem błysk zmatowieje. Cieszę się ogromnie, że udało się pozbyć plamy, chociaż kosztowało to trochę wysiłku i wolnego czasu z jednego (dzisiejszego) wieczoru.
Stolik "przyboczny" w czynnej służbie. Na potrzeby aranżacji z lampą naftową. Lampa na co dzień ma bezpieczniejsze miejsce na komodzie, gdzie nikt jej nie zawadzi.*
* klosz i kominek zostały stłuczone (mimo, że stały na komodzie...hmmm.... mam zdolną teściową), gdyby ktoś miał na zbyciu klosz o śr. montażowej i kominek 5cm proszę o kontakt!

poniedziałek, 6 września 2010

Nie miała baba problemu....cz.II

Nie miała baba kłopotu, zabrała się za odświeżanie szafy.
Zaczęło się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Na pierwszy ogień poszły boki i plecy szafy. Boki już zawoskowane czekają na resztę, a plecy?...no właśnie...
Plecy od początku posiadały małe dziurki po kołatku. Oglądałam, obstukiwałam i doszłam do wniosku, że nikt tam już dawno nie mieszka. Zaszpachlowałam dziurki masą, którą posiadałam po renowacji fotela. Wcale się nie przejmowałam, że nie jest dobrana kolorystycznie (przecież to tylko plecy). Gdy masa szpachlowa wyschła, przeszlifowałam ją i zawoskowałam na glanc. Efekt był super! BYŁ!
Po lewej zaszpachlowane dziurki po kołatku, po prawej już po przeszlifowaniu.
Pięknie wywoskowane plecki, na zdjęciu jeden z ładniejszych fragmentów.

Ponieważ miałam przestój w pracy, zawoskowane plecy leżakowały i czekały na dalszy ciąg. Po przyjeździe z wakacji (o ZGROZO!) zauważyłam świeże dziurki po drewnojadach!!! Małe skubczyki przyczajone tylko czekały, aż spuszczę je z oka. Nauczka na przyszłość - nie lekceważyć żadnych dziurek! Każda jest z definicji podejrzana. Pierwsza myśl była taka - kupić Fongitol i zagazować całe to towarzystwo (Fongitol nadaje się do mebli już woskowanych lub politurowanych). Ale obawiając się, że ta metoda może być zbyt łagodna, postanowiłam podjąć bardziej drastyczne kroki. Do wyboru z dostępnych metod eksterminacji wybrałam zalanie robala i mumifikację ;-)
Mężowi po zabezpieczeniu więźby dachowej został Xylodhone T.I. Ma szersze spektrum działania w stosunku do Fongitolu, ale działa na żywe drewno. Cóż robić, zakasałam rękawy i zeszlifowałam cały wosk. Nie powiem - łatwo nie było, bo wosk skutecznie zapychał mi papier ścierny.
Dopiero po zeszlifowaniu powierzchni (miejscami dosyć mocno), można było podziwiać cały ogrom kanalików. Nie do uwierzenia! Ale ten robal ma apetyt.
Środek rozprowadziłam pędzlem, obficie smarując po powierzchni z obu stron, poczekałam aż trochę się wchłonie i zafoliowałam szczelnie folią spożywczą na 24h.
Zalewanie robaka :P
Foliowanie, czyli mumifikacja :P
Po zdjęciu folii i całkowitym wyschnięciu drewna, zabrałam się do ponownego szpachlowania. Tym razem kupiłam kit dobrany kolorystycznie ("średni dąb"). Konsystencja fajniejsza od poprzedniego. Minusem jest to, że po rozpakowaniu, zanim kit zaczął wychodzić z tubki, zwinęłam jej prawie połowę. Uważam, że to grube naciągactwo ze strony producenta, bo w stosunku do ilości ta mała tubka tania nie była.
Na łyżkę wycisnęłam trochę kitu i za pomocą plastikowej karty wcierałam i wciskałam we wszystkie szpary. Poniżej drewno po przeszlifowaniu/po kitowaniu dla porównania.
Teraz czekam jak na szpilkach, czy pojawią się nowe dziurki. Zobaczymy, czyje na wierzchu?
Blog Widget by LinkWithin
//google analytics